niedziela, 27 stycznia 2008

KPG - Rycerzowa i okolice...

26-27.01.2008

Rajcza PKP - Hutyrów (744 mnpm) - Młada Hora - Hala Rycerzowa (Bacówka PTTK) (1120 mnpm) - Wiertalówka (1063 mnpm) -przełęcz Kotarz - Danielka ("Chata chemików" - nocleg) - Ujsoły - Hala Redykalna - Hala Boracza (schronisko PTTK) (854 mnpm) - Milówka PKP

no to idziemy... weszliśmy na pierwsze wzniesienie, Hutyrów, gdzie analizujemy naszą pierwszą tego dnia panoramkę...

przed nami na wprost Sucha Góra (1040 mnpm), a za nią z lewej lekko wyłaniający się Prusów (1010 mnpm)...

proszę państwa - na lewo Rajcza, po prawej Ujsoły... a na wprost, tuż przed nami, hmnnn... czyżby to Wilczy Groń (663 mnpm) i Kiczora (786 mnpm) (?)

poniżej jeszcze w komplecie...


podążamy czerwonym szlakiem... przed nami Łysica (704 mnpm)...


ponownie Łysica, a pod nią malowniczo prezentująca się Rycerka Dolna...




coraz bliżej Rycerzowej... niestety pogoda pokrzyżowała nam szyki i nie pozwoliła podziwiać otaczających halę widoków...

Bacówka PTTK na Hali Rycerzowej i okazja na krótki odpoczynek przy kubeczku gorącej czekolady...

tak, właśnie tu jesteśmy...

i kolejny dzień przed "Chatą chemików" w dolinie Danielki... nocą zdrowo przysypało śniegiem... jest bajkowo...


poniżej Hala Redykalna...

...i ekipa wytrwałych, którzy do końca dnia postanowili pozostać w górach... postanawiamy odwiedzić niedalekie schronisko na Hali Boraczej...



no i Hala Boracza... za plecami pozostawiamy schronisko ze smakiem przepysznego grzańca w ustach... zaczyna mocno wiać, chowam aparat i ruszamy dynamicznym zejściem do Milówki... wracamy do domu.

niedziela, 6 stycznia 2008

KPG - przejście kondycyjne...

04-06.01.2008

krótko:
24 godzinne przejście kondycyjne, na którym do samego końca nie wiesz dokąd tak naprawdę idziesz... wyjście na szlak w piątek ok. 21.30 meta późnym wieczorem w sobotę... jedyny odpoczynek to przystanek na hali Rysianka z pięknym widokiem na Pilsko i Babią Górę... stąd też jedyne zdjęcia tego wyjazdu... pozostałe to już niedzielny poranek w chatce studenckiej w Sopotni... oj, momentami było ciężko, ale wrażenia pozostaną na długo niezatarte...