01-11.08.10 wyprawa partnerska z Polskim Klubem Alpejskim w celu zdobycia najwyższego szczytu Europy -
Mont Blanc (4810mnpm)
02.08.10 - Pontu, Włochy. "Camping na końcu świata".

podejście do bazy pod Gran Paradiso
krótki odpoczynek w schronisku Vittorio Emanuelle na wysokości 2735mnpm


do bazy dochodzimy w rzęsistym deszczu...
03.08.10 - poranek w bazie i wejście na szczyt...





Gran Paradiso 4061 mnpm zdobyte!

na szczycie z Anią P. i Krzysiem

w chmurach czekamy na resztę zespołu. w rogu Ania P. i Damian
wracamy do bazy
w dole widać nasze żółte namioty
pierwsza na base campie ;] składamy namioty i w rekordowym tempie schodzimy na dół


04.08.10 przejeżdżamy do Francji i przeczekujemy niepogodę przed wyjściem na Blanca w deszczowym Chamonix.


06.08.10 - La Fayet. podjeżdżamy Tramway du Mont Blanc, z powodu zagrożenia terenu ogromnymi pokładami wody spod lodowca wysiadamy dwa poziomy niżej i idziemy wzdłuż torów do góry.

krótki rest po dojściu do ostatniej stacji kolejki i idziemy dalej








rozkładamy namioty w bazie pod Tete Rousse.
widok z tarasy schroniska Tete Rousse
07.08.10 - godz. 01.30 wychodzimy na szczyt. poniżej nocne obrazki po dojściu do schroniska Gouter
powoli zdobywamy wysokość

schron Vallot, ostatni przystanek przed szczytem
godz 12.10 stoimy na szczycie. Mont Blanc 4810 mnpm zdobyty! na zdjęciu od lewej: Marcin, Damian, Krzysiek, Ania P. i ja.






schodzimy. ponownie w Gouterze... teraz możemy podziwiać okoliczne w nocy niewidoczne widoki
skalne zejście w stronę kuluaru i dalej do bazy pod Tete Rousse
08.08.10 - wracamy do Chamonix




pierwsze grupowe zdjęcie... brakuje tylko Jadzi, Krzyśka. Jacka i Marcina. na zdjęciu od lewej: Tomek P., Łukasz O., Ania P., Tomek T., Maciek, Ewa, Łukasz P. i Damian...
09.08.10 - leniwy dzień w Chamonix 






10.08.10 - wieczorem wracamy do kraju. rano jednak jeszcze mała przebieżka pod Meer de Glace











przed samym wyjazdem krótkie popołudnie w Szwajcarskim Zermatt. na zdjęciu od góry po lewej: Maciek, Jacek, Tomek P., Ania P., Łukasz P. ja... na dole od lewej Tomek T. i Ewa.




niestety... Matterhorn za chmurami nie pozwala nam podziwiać jego oblicza
wracamy do kraju...